Po co ja mam mieć trenera - wystarczy
zadzwonić do Babci Basi i ona powie: "nie ma co jojczyć i stękać, z tego
niczego nie będzie, trzeba się za siebie wziąć i nad sobą pracować" -
skomentowała swoje problemy z kolanami.
Tak napisałam na blabie i tego trzymać się będę.
Moja Babcia, lat 80, przyznała mi się dziś, że zaczęły jej drętwieć nogi i ma zwyrodnienie kolan. Opowiadała mi, że pierwsze dni po tym, jak upadła, chodziła z taboretem, potem kupiła kule, a po lekach i maści "prawie przechodzi" i jest już lepiej, bo może się poruszać. Czyli w przełożeniu na nasze: zapiernicza na działeczkę jak chomik w kółku.
I tak mnie naszło: moje uciekanie przed pracą konieczną jest głupie. Moja Babcia, która już nic nie musi, sama mobilizuje się do działania. Bo jak człowiek siedzi w miejscu (albo stoi czy leży), to umiera.
Zatem bez jojczenia i stękania zabrałam się dziś do przygotowania konspektu dysertacji, który potrzebny mi do otwarcia przewodu. A odkładałam to od roku (wstyd przyznać, ale jak ma boleć, to niech mnie boli).
Bo co ja powiem wnuczce/wnukowi, jak będę miała 80 lat?
PS Nie zlicza mi postów!
O rany, ale się przejęłam. Uściski i niskie pokłony dla Babci Basi i dla Ciebie. Będziemy czekać na blabie na relacje z kolejnych etapów pisania :)
OdpowiedzUsuńUstawiaj etykiety (po prawej od okienka z treścią posta) to będzie zliczać :)
OdpowiedzUsuńOber. Będę ustawiała.
OdpowiedzUsuńZ tym trenerem to taka nieco ironia, bo po to trenera się ma, żeby obie uświadomić, że większość ograniczeń i blokad, to nasza własna działalność. Ale czasem Babci słowa sprowadzają na ziemię z obłoczków samoumartwiania się i samobiczowania "jaka to ja jestem beznadziejna".
Zazdroszczę takiej Babci!
OdpowiedzUsuń