niedziela, 29 czerwca 2014

Magda #17

Dostałam propozycję prowadzenia fajnego projektu. Niestety zamiast kontemplować jego zalety, zaczęłam rozważać swoje braki kompetencji w kluczowych - jak mi się wydawało - elementach projektu. Do tego stopnia, że zaczęło mnie kusić, zeby nie pójść na spotkanie, tylko grzecznie podziękować.

I co? Opłacało się oprzeć pokusie. Okazało się, że rzeczami, od których mnie odrzuca, zajmie się kto inny, a dla mnie zostaną te, które lubię i te, które dobrze umiem :)

Ech, ten wewnętrzny sabotażysta - małe, biedne, niepewne siebie stworzonko...

niedziela, 22 czerwca 2014

Magda #16

Straszne i przerażające, ale tak na maksa straszne i przerażające, było udanie się na drugi dzień wystawy, kiedy już wiedziałam JAK BARDZO nie jest lekko.


sobota, 21 czerwca 2014

Magda #15

Zabrałam koty na wystawę. 

Nie lubię. Nawet mocniejszego słowa należałoby użyć, ale poprzestańmy na nie lubię. Głośno, tłum, nieznośnie. Do tego oceniają i krytykują.

Koty nie lubią. Boją się i denerwują. Tracą futro, tak pieczołowicie przeze mnie pielęgnowane. Stresują się.

Najbardziej przerażała mnie wizja wiezienia samochodem kotki, która źle znosi transport. Oszczędzę wam szczegółów, dość powiedzieć, że po podrózy kota należałoby całego wykąpać (co oczywiście jest niemożliwe, ba, powinien prezentować się nienagannie już na wejściu). Tak mnie to przerażało, że o mały figiel nie zrezygnowałam w ogóle. Pomimo, że zgłosiłam się wcześniej, to zapłaciłam za udział w ostatnim dniu i wtedy dopiero też podjęłam decyzję.

Czy było warto? Mam mieszane uczucia. :) Po stronie plusów ujemnych: główną bohaterkę czekają jeszcze minimum dwie wystawy, więc...  ALE - po stronie plusów dodatnich: kotka, która jechała do towarzystwa zdobyła tytuł. Moja kotka zdobyła tytuł championa. Yay!


piątek, 13 czerwca 2014

Magda #14

Właśnie wysłałam koledze, z którym współprowadziłam szkolenie, podziękowania za to, że wypchnął mnie do zrobienia demo coachingu w bagnie.

Gdyż albowiem oto w tym tygodniu przydało się jak znalazł. Dzięki "zaprawie" miałam odwagę zadać pytania, które dla mnie samej były trudne. Serce mi waliło jak oszalałe, kiedy je zadawałam. Zadałam, a pytania coś uruchomiły ważnego w kliencie.

Nie byłabym dobrym coachem dla tego klienta, gdybym się bała. Alleluja.



Mam taką refleksję, że to już któryś kolejny przypadek, kiedy odważam się na coś, a po kilku dniach okazuje się to tak niesamowicie przydatne - normalnie jakbym sobie sama zrobiła najlepiej dopasowany prezent jaki może istnieć.

niedziela, 8 czerwca 2014

Magda #13

W trakcie sesji coachingowych nie tylko klient wychodzi ze strefy komfortu, coach często też. Dla mnie wyjściem ze strefy komfortu okazał się dziś tzw. coaching w bagnie, podczas którego klient eksploruje własne lęki.

A tu trzeba było zrobić młodym coachom demo takiej sesji. Znaczy - przy ludziach. Hy.

Zrobiłam, co miałam nie zrobić. Mogło być więcej bagna w tym bagnie, i gardło mnie bolało następnego dnia z tego stresu, ale poszło.

piątek, 6 czerwca 2014

Magda #12

Dziś spojrzałam prawdzie w oczy i choć była to prawda nieco już dezaktualizująca się, nadal nie było łatwo. 

Dostałam smsa od T-mobile, że moja reklamacja została rozpatrzona pozytywnie, opłacało się więc robić awanturę i żądać odsłuchania rozmowy.

I popatrzyłam na tego bloga - cały czas coś reklamuję. I popatrzyłam na ilość rzeczy, których nie reklamowałam i wiszą mi gdzieś na sumieniu. Przypomniałam sobie ile razy machałam ręką: a, nie warto, odpuszczę. No i teraz nie da się już tego zbagatelizować, znaleźć sobie usprawiedliwienie, pocieszyć, że nie jest tak źle i inni na pewno mają gorzej i w sumie jestem w porządku, miła i grzeczna i nie robiąca innym kłopotu -  dobrze więc, że nie chcę tego robić :). Ale i tak przykro mi za to, jak siebie traktowałam.

Ależ byłam/bywam nieasertywna. Kurde.

Dobrze, że się tym w sobie zajęłam. Teraz, kiedy kurz opadł, dopiero widzę, jak nie OK byłam wobec siebie. Fuj, niech ta grzeczna i nie robiąca innym kłopotu dziewczynka spływa i nie wraca.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Magda #11

Chyba jakaś karma mnie dopadła, ale nie wiem czy za karę, czy w nagrodę, że już umiem i żebym ćwiczyła nowe umiejętności.

Znowu reklamuję. Tym razem z Zooplusie.

Poziom umiejętności rośnie - tym razem napisałam już po tygodniu! Doceniać! :)