sobota, 29 listopada 2014

Magda #28

Poszłam na imprezę, gdzie nie znałam nikogo poza gospodynią. O matulu. Mam problem z pójściem na imprezę gdzie znam większość gości, a tu... Okazało się, że jest jeszcze gorzej - na imprezie obecne były osoby, które szkoliłam dwukrotnie na przestrzeni ostatnich dwóch lat. 

Co tu kryć, nie zapamiętuję twarzy ani imion uczestników szkoleń. Nie, inaczej: zapamiętuję natychmiast i zwracam się do nich po imieniu przez całe szkolenie. Następnego dnia po szkoleniu pamięć się resetuje i jest gotowa na przyjęcie kolejnego pakieru informacji. 

I oto spotykam kilka takich osób w sytuacji pozaszkoleniowej. I one mnie pamiętają...

Nie uciekłam. Pogadałam miło. Przetrwałam. 

Nie było łatwo i wcale nie stawało się łatwiej z czasem. Ale coraz lepiej sobie daje radę i bardzo mnie to cieszy.

wtorek, 11 listopada 2014

Agnieszka #5

To był najstraszniejszy dzień w mojej nowej pracy. Sama na dyżurze, bezpośredni przełożony na urlopie i tylko dwie małe linki asekuracyjne via Skype.
Ale dałam radę :D
Przeżyłam, na większość pytań klientów znałam odpowiedzi.
Ufff, ulga.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Justyna #19

Postawilam sie dzisiaj. Dwa razy powiedziałam, że nie zrobię tego, co mi kazano. Za drugim razem zostałam usłyszała i wysłuchana. Możliwe, że mówiłam głośniej i dobitniej. I chyba dodałam coś o marnowaniu czasu. Bardzo grzecznie i z szacunkiem.
Czy to przypadkiem nie był wstęp do bycia asertywnym?