Ponieważ okres od nagrania sesji do superwizji był dosyć długi, moja
rozpasana wyobraźnia zdążyła mnie już przekonać do najczarniejszych
scenariuszy oraz uniemożliwiła mi przespanie dzisiejszej nocy. Żaden z tych czarnych
scenariuszy się nie sprawdził, rzecz jasna. Wyobraźnio, wyluzuj trochę.
A w bonusie nagrałam sesję jako klient w lengłydżu. Po 8 godzinach zajęć
w szkole coachów i superwizji. Byłam już tak umęczona i skołowana, że
mechanizmy obronne nie miały siły się załączyć i żwawo przenieśliśmy się
na poziom mojej życiowej misji. Dokonałam odkrycia o sobie oraz wygłosiłam rewolucyjne zobowiązanie na temat tego, co zamierzam osiągnąć. Po którym to zobowiązaniu próbował mnie znowu chwycić strach - bo niby jak to tak można publicznie powiedzieć, że się zamierza być dobrym w czymś. Ano zamierzam i już. O.
Brawo! Pełen podziw i szacunek! :D (i pamiętaj, że już od dawna przepowiadam Ci wielką przyszłość :)
OdpowiedzUsuń