sobota, 20 września 2014

Magda #24

Przeszłam superwizję. I przeżyłam. :)

Ponieważ okres od nagrania sesji do superwizji był dosyć długi, moja rozpasana wyobraźnia zdążyła mnie już przekonać do najczarniejszych scenariuszy oraz uniemożliwiła mi przespanie dzisiejszej nocy. Żaden z tych czarnych scenariuszy się nie sprawdził, rzecz jasna. Wyobraźnio, wyluzuj trochę.

A w bonusie nagrałam sesję jako klient w lengłydżu. Po 8 godzinach zajęć w szkole coachów i superwizji. Byłam już tak umęczona i skołowana, że mechanizmy obronne nie miały siły się załączyć i żwawo przenieśliśmy się na poziom mojej życiowej misji. Dokonałam odkrycia o sobie oraz wygłosiłam rewolucyjne zobowiązanie na temat tego, co zamierzam osiągnąć. Po którym to zobowiązaniu próbował mnie znowu chwycić strach - bo niby jak to tak można publicznie powiedzieć, że się zamierza być dobrym w czymś. Ano zamierzam i już. O.

1 komentarz:

  1. Brawo! Pełen podziw i szacunek! :D (i pamiętaj, że już od dawna przepowiadam Ci wielką przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń