czwartek, 11 września 2014

Lu #5

Strasznie przerażały mnie wczorajsze warsztaty. Sama je wymyśliłam, sama zorganizowałam, sama poprowadziłam - zupełnie moja inicjatywa, moje chcenie, i moja frajda też - a jednak przerażały. Tak sobie myslę, że najbardziej z powodu braku poczucia dopięcia na ostatni guzik, robienia na ostatnią chwilę, w biegu, zamęcie, zmęczeniu. I mam taka refleksję, że choć wychodzenie ze strefy komfortu ważne jest i cenne, to są jednak takie strefy, z którymi nie ma co - zadbac o siebie tez czasem trzeba. Z perfekcjonizmem walczę, ale przy następnej okazji zadbam, abym miała poczucie, że przygotowałam się nie-perfekcyjnie, ale na spokojnie.

1 komentarz: