piątek, 5 września 2014

Justyna #12

Zdałam pierwszy egzamin doktorski. W sumie nie jest to jakaś strasznie przerażająca rzecz, egzaminy ustne zdawałam przez całe studia. Haczyk w tym, z czego był to egzamin. Egzamin był z JĘZYKA OBCEGO. Konkretnie z angielskiego.

Słowo wyjaśnienia - całe życie uczyłam się francuskiego i rosyjskiego. Angielskiego dopiero od kilku lat i to w sposób dość frymuśny - trochę w szkole językowej, trochę w praktyce, trochę "samo przyszło". Do tego od kiedy zaczęłam się uczyć języków (czwarta klasa szkoły podstawowej), z każdym rokiem nauki utwierdzałam się w przekonaniu, ze ja się żadnego języka porządnie nie jestem w stanie nauczyć ( na marginesie - system nauki w którym odpytuje się dzieci z nauczonych na pamięć czytanek, a za każdy błąd obniża się ocenę o stopień, uważam za wyjątkowo a)nieskuteczny, b)szkodliwy, c)nie mający nic wspólnego z metodyką nauczania języków. Dokładnie to samo uważam o pomyśle dzielenia klasy językowej na grupy nie wg stopnia znajomości języka, tylko wg alfabetu.). Rosłam więc sobie w przekonaniu, ze na języki obce to ja jestem za głupia. Po drodze poszłam do liceum z rozszerzonym francuskim, nauczyłam się podstaw łaciny, zdałam maturę z francuskiego (słabiutko, na trójkę tylko - mówiłam, ze nie mam zdolności ;), na studiach całkiem nieźle opanowałam SCS i dwa alfabety fonetyczne, egzamin językowy na studiach zaliczyłam już znacznie lepiej niż maturę. Oraz potrafiłam się całkiem sprawnie porozumiewać przynajmniej w dwóch językach (co nie znaczy, ze poprawnie) Cały czas w przeświadczeniu, że ja nie mogę dobrze nauczyć się języka. Upośledzenie takie.

Żeby podejść do obrony doktoratu, trzeba zdać język, nie ma zmiłuj. Żeby Państwo wiedzieli, ile ja się nakombinowałam, żeby to obejść. Może zdawać francuski? Lektorka mnie lubi, nawet jeśli nie powiem ani słowa to mnie puści (ale za to będzie wstyd, to juz lepiej angielski przed nieznaną komisją). Może nauczyć się prezentacji na pamięć? Ale co będzie, kiedy będą chcieli ze mną rozmawiać? Kompromitacja totalna. No normalnie sytuacja bez wyjścia.

Otóż - wyjściem okazało się po prostu pójść na egzamin i udawać pewną siebie. Minę lektorki, kiedy na zadane mi pytanie, czy jestem zdenerwowana odpowiedziałam, że nie, absolutnie tylko trochę mi się czasem miesza angielski z francuskim i bardzo za to przepraszam, zapamiętam na długo :)

Zdałam. Dostałam piątkę i zostałam pochwalona za wysoką komunikatywność. "Jasne, robi pani błędy, ale mam przekonanie, że jest pani w stanie przekonać mnie do absolutnie wszystkiego i powiedzieć wszystko, co pani chce." Ciekawe. Może przemyślę trochę swoje poglądy na temat swoich możliwości nauki języków obcych.

P.s.Wygląda na to, że krótkie notki mi nie wychodzą. Jestem jednak straszliwą gadułą...

3 komentarze:

  1. Ha. Im dłużej Cię znam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że możesz wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko brzmi jednak dość przerażająco :) Ale dopuszczam myśl, że może jednak więcej, niż mi się chwilę temu wydawało ;)

      Usuń
    2. E tam, nie bój się własnej odwagi :)

      Usuń