czwartek, 25 września 2014

Justyna #15

Poszłam na zajęcia taneczne. Takie poważne, bo z jazzu. Tańczyłam kiedyś jazz i pamiętam jeszcze, ze trzeba być dobrze rozciągniętym i skocznym, mieć podstawy tańca klasycznego i niezłą pamięć ruchową. I dobrą koordynację ruchową. A ja? No cóż, rozciągnięta kiedyś byłam nieźle (kluczowe słowo - kiedyś), klasykę tańczyłam strasznie dawno, pamieć ruchową mam niećwiczoną od dawna, o skoczności proszę zapomnieć, bo skoczna to ja może będę, kiedy zrzucę z dziesięć kilo. A poza tym jak na nową technikę taneczną, to jestem stara - wiecie Państwo w jakim wieku tancerki przechodzą na emeryturę? No to ja ten wiek już przekroczyłam dawno. Wizja siebie jako najstarszej i najsłabszej w grupie tanecznej straszyła mnie od momentu, kiedy w ogóle pomyślałam, żeby może jednak pójść potańczyć.
Opatrzność raczy wiedzieć, ile razy próbowałam wytłumaczyć sobie, że to bez sensu. I ile świetnych powodów znalazłam. A z domu wyszłam tylko dlatego, że obiecałam, że pójdę i głupio mi było nie (bycie słownym to czasami przekleństwo jest ;) . I generalnie szłam z nastawieniem, że pójdę, zobaczę że to nie dla mnie i z czystym sumieniem będę mogła odpuścić i dalej narzekać, że tak, chciałabym ale w moim wieku to już za późno. Ale nie ma tak łatwo ;)  Może i jestem  w grupie najstarsza -  nie wiem bo na pierwszy rzut oka nie widać -  ale wcale nie jestem najsłabsza. Taka średnia grupowa. Może nawet ta wyższa średnia. Z rozciągnięciem nie najgorzej. I wygląda na to, ze resztki pamięci ruchowej gdzieś tam się we mnie jeszcze tłuką. I w ogóle to chyba mi się podobało. W każdym razie planuję pójść na następne zajęcia.
I może nawet popatrzę w lustro, bo - póki co - starannie unikam.

1 komentarz:

  1. Och, zachwyt! Coś czuję, że ta "wyższa średnia" to i tak asekuracja, że to była "wyższa wyższa średnia" co najmniej. Chcę kiedyś zobaczyć jak tańczysz!

    OdpowiedzUsuń