Przy zakładaniu skarpet pękł mi paznokieć. Nie działał mi ipod. Mimo to założyłam buty, spodnie i bluzę. Słuchawki wpięłam w telefon, gdzie radio z najnowszymi hitami. I po raz pierwszy od trzech tygodni poszłam iść, zamiast patrzeć w lustro na nadmiarowe kilogramy. Jak nie teraz, to kiedy. Nawet biegłam kawałek. Dwa kawałki. Całkiem duże. Znacznie większe niż trzy tygodnie temu.
Lubię to :)
OdpowiedzUsuńAż mi się paszcza cieszy, mimo, że nie moje to wyzwanie przecież :)
OdpowiedzUsuńBrawo.
OdpowiedzUsuńTeż tak zaczynałam, super!:)
OdpowiedzUsuń