piątek, 9 maja 2014

Magda #4

Ekstrakcja ósemki.

Raz miałam i bardzo źle wspominam. Urwał mi się skrzep, rana wymagała ponownego czyszczenia i bolało tak, że słowo nie opowie, pióro nie opisze. A tu trzeba usunąć drugą, bo wyrosła w kierunku policzka i grozi konsekwencjami. 

Ponoć jak wchodziłam do gabinetu, byłam blada bladością nie do opisania. Adrenalina wylewała mi się uszami, a móżdżek gadzi wysyłał tak silne hasło do ucieczki, że musiałam trzymać się poręczy, żeby nie wyskoczyć z fotela. Wydawało się, że zabieg trwa wieczność, choć w realnym świecie minęło jakieś 30 sekund. Ze znieczuleniem i uspokajającymi opowieściami, siedziałam na fotelu może w sumie z 10 minut. Tak, moja dentystka jest zębowym magiem. Albo wróżką. Zębuszką.

Potem opowiedziała mi o szkoleniach, na które jeździ regularnie, w trakcie których ćwiczy ekstrakcję szwajcarską metodą, która jest trudna i wymagająca dla dentysty, ale mniej bolesna pacjenta, szybsza i sprzyjająca szybszemu gojeniu. Czad.

Weekend miałam w całości zaplanowany, w tym dwie imprezy i spotkanie z kimś, kogo bardzo chciałam poznać osobiście. W dodatku w piątek o świcie moje plany weekendowe się skomplikowały, kiedy to poproszono mnie o asystowanie na szkoleniu z coachingu. 

Umówienie się do stomatologa na piątek nie było chyba szczególnie trafnym pomysłem, ale wiedziałam, że jak teraz odwołam, to trzeci raz będzie jeszcze trudniej. Tak, to było drugie podejście - raz uciekłam z fotela. 

Teraz do poniedziałku dieta z płynów i lodów.

JESTEM GOTOWA.


2 komentarze:

  1. jesteś zuch dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja uciekłam dwa razy - a raczej - w ogóle nie poszłam. za to za trzecim poszłam z szóstką do naprawy...i potwornym bólem ósemki. pani stomatolog, zamiast dłubać przy szóstce, zawezwała chirurga, i w trybie pilnym natychmiastowym w jakieś 2 minuty od podania znieczulenia, ósemka poszła precz.
    nawet przeciwbólowych nie dostałam...

    OdpowiedzUsuń