Kastracja kociąt. Zawsze mnie przeraża. Milion myśli: a co, jeśli...? Martwienie się na zapas. Cały dzień oczy wokół głowy - jak się czują, czy wszystko w porządku. Sprawdzanie co 5 minut czy oddychają. Wielka, wszechogarniająca paranoja.
Na razie jest wszystko ok. Uff.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz