Bałam się sesji pokazowej. To bardzo niekomfortowa sytuacja: być klientem coachingu publicznie, bo nigdy nie wiadomo co się odkryje, jak bardzo głęboko to pójdzie.
Ale jak inaczej nauczyć "młode couche", niż pokazując im co to jest i z czym to się je. Ktoś musi iść na pierwszy ogień - padło na mnie.
Sesje pokazowe zawsze bardzo silnie strzelają mi w psychosomatykę, a ja z paszczą opuchniętą po wyrwaniu ósemki - jakie mogłam mieć nadzieje? Żadnych.
I dobrze.
Zupełnie nowe rzeczy odkryłam w tej sesji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz