poniedziałek, 26 maja 2014

Magda #9

Zrobiłam rzecz dziwną i, jak na mnie, nietypową. I niebo nie spadło mi na głowę.

Dostałam maila od firmy rekrutacyjnej z potwierdzeniem spotkania. Ewidentnie pomyłka w adresie, bo z firmą nie miałam do czynienia. Z jakichś tajemniczych przyczyn takie pomyłki przydarzają mi się często.

Odpisałam grzecznie, że pomyłka, a na koniec dodałam: "Tym niemniej, gdybyście Państwo byli zainteresowani współpracą z zakresu coachingu - zapraszam serdecznie". Ja. Tak znienacka. Nie w temacie. Napisałam obcej osobie. Że się tym zajmuję i może byliby zainteresowani. (!)

Do tej pory nie mogę wyjść z szoku, że potrafiłam to tak po prostu napisać.

A na marginesie powiem, że samo pisanie maila "pomyłka, drogi nadawco" wymaga ode mnie pewnego wysiłku, gdyż - słowo daję, to prawda! - zdarzył mi się przypadek, kiedy wykładowca na uczelni wyższej wysłał jakieś materiały do mnie zamiast do swojej studentki i nasza miła wymiana maili pt. "pomyłka" skończyła się tym, że pan miał olbrzymie pretensje, że nie dość, że nie jestem właściwą adresatką, to jeszcze mu d4 zawracam i jak ja mam czelność w ogóle. Pretensje te wyraził z dużym ogniem i niską samokontrolą.

True story.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz