Właśnie wysłałam koledze, z którym współprowadziłam szkolenie, podziękowania za to, że wypchnął mnie do zrobienia demo coachingu w bagnie.
Gdyż albowiem oto w tym tygodniu przydało się jak znalazł. Dzięki "zaprawie" miałam odwagę zadać pytania, które dla mnie samej były trudne. Serce mi waliło jak oszalałe, kiedy je zadawałam. Zadałam, a pytania coś uruchomiły ważnego w kliencie.
Nie byłabym dobrym coachem dla tego klienta, gdybym się bała. Alleluja.
Mam taką refleksję, że to już któryś kolejny przypadek, kiedy odważam się na coś, a po kilku dniach okazuje się to tak niesamowicie przydatne - normalnie jakbym sobie sama zrobiła najlepiej dopasowany prezent jaki może istnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz