Dziś spojrzałam prawdzie w oczy i choć była to prawda nieco już dezaktualizująca się, nadal nie było łatwo.
Dostałam smsa od T-mobile, że moja reklamacja została rozpatrzona pozytywnie, opłacało się więc robić awanturę i żądać odsłuchania rozmowy.
I popatrzyłam na tego bloga - cały czas coś reklamuję. I popatrzyłam na ilość rzeczy, których nie reklamowałam i wiszą mi gdzieś na sumieniu. Przypomniałam sobie ile razy machałam ręką: a, nie warto, odpuszczę. No i teraz nie da się już tego zbagatelizować, znaleźć sobie usprawiedliwienie, pocieszyć, że nie jest tak źle i inni na pewno mają gorzej i w sumie jestem w porządku, miła i grzeczna i nie robiąca innym kłopotu - dobrze więc, że nie chcę tego robić :). Ale i tak przykro mi za to, jak siebie traktowałam.
Ależ byłam/bywam nieasertywna. Kurde.
Dobrze, że się tym w sobie zajęłam. Teraz, kiedy kurz opadł, dopiero widzę, jak nie OK byłam wobec siebie. Fuj, niech ta grzeczna i nie robiąca innym kłopotu dziewczynka spływa i nie wraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz